Harry szedł za krwawymi śladami stóp w śniegu, jego całe ciało drżało, a oczy były dzikie. Przełknął głośno ślinę, gdy obrócił się wokół drzewa widząc bezwładne, zakrwawione ciało leżące na zimnej ziemi. Jedyne co zauważył to jej biało blond włosy i rozmazana na nich krew. Podbiegł do niej, odpadł na kolana zaraz obok jej ciała.
Cichy dźwięk opuścił jego usta, coś jak pisk lub kwilenie/skomlenie.
- Lux... - dotknął ją i wtedy to zobaczył. Krew na całych jego dłoniach. Ciepła, lepka, czerwona krew i właśnie tymi dłońmi przewrócił jej twarz, żeby ją zobaczyć.
W miejscu, w którym powinno być serce widniała dziura, a po policzkach spływały połyskujące łzy.
Harry poczuł jak jego żołądek się wywraca, gdy jego wzrok kieruje się w jej stronę i zanim mógł się odsunąć w szoku, jej oczy otworzyły się i spojrzała prosto na niego, jej usta uformowały się w jedno pytanie.
- Co ty mi zrobiłeś?
- NIE! - zerwał się z łóżka z silnym uczuciem w jego klatce piersiowej, które rosło i malało, rosło i malało. Rozejrzał się wokół orientując się, że znajduje się w domu X-Factora, a Louis spał na łóżku obok.
- Kurwa. - Wymamrotał, przebiegając dłonią przez jego i tak już rozczochrane włosy i spojrzał na zegarek.
6:04 – i tak to był czas, żeby wstać dla niego.
To był poranek w dniu wystąpień na żywo i Harry w nocy postanowił, że przyjdzie do Lux zanim ukryje się w łazience na cały poranek, bo spodziewał się, że będzie próbować.
Zszedł z łóżka w swoich piżamowych spodniach, nie zamierzając ubierać jakichkolwiek ubrań, tylko szybko wyszczotkował zęby zanim ruszył do pokoju Lux i Sary. Bez pukania otworzył sobie drzwi widząc ciemne pomieszczenie oświetlone tylko trochę przez łagodne słoneczne światło. Wszedł cicho, podszedł do łóżka Lux lawirując pomiędzy butami i ubraniami leżącymi na ziemi.
Odsunął kołdrę, kładąc się pod nią i zajmując wolną część łóżka. Obrócił twarz w stronę jej śpiącego ciała. Lux oddychała powoli, jej usta były delikatnie otwarte, jej dłoń znajdowała się pod policzkiem, a włosy na twarzy. Harry odgarnął je za jej ucho i uśmiechnął się.
Jego ostatnie koszmary ciągle go nawiedzały sprawiały, że chciał przycisnąć dłoń do jej klatki piersiowej by upewnić się, że serce nadal jest w jej piersi, bije mocno i silnie.
Więc to zrobił.
Jego ręka znajdująca się pod kołdrą najpierw dotknęła jej lewego ramienia, jego oddech stał się bardziej przerywany, gdy przesunął dłonią po delikatnym materiale koszulki, przesuwając ją niżej.
Jej oczy otworzyły się powoli, oddech uwiązł w gardle, gdy zobaczyła Harry'ego naprzeciw, jego z dłonią przyciśniętą do jej klatki piersiowej, i jego przymknięte oczy. Wyglądał jakby... jakby słuchał bicia jej serca.
- Cześć – wyszeptała obserwując jak jego rzęsy trzepoczą, a oczy rozszerzają odrobinę kiedy zauważa, że Lux się obudziła.
- Cześć – wymamrotał w odpowiedzi, nie zdejmując ręki. - Ja tylko słuchałem bicia twojego serca.
- Oh – Lux przytaknęła jakby to była normalna rzecz. – Wszystko z nim w porządku?
- Tak – potwierdził, a w jego głosie było słychać coś na kształt ulgi. - Tak, jest silne.
- Harry... - dziewczyna wymamrotała powoli.- To trochę przerażające. - Chłopak zabrał natychmiast dłoń.
- Racja, przepraszam.
- Um – Lux nerwowo potrząsnęła głową, - dlaczego jesteś w moim łóżku?
Myślał o powiedzeniu prawdy, ale wyglądała na tak wypoczętą i jeszcze zaspaną, że nie chciał jej przypominać o dzisiejszych występach na żywo i przy okazji wystraszyć jej. Więc powiedział tylko część prawdy.
- Miałem koszmar... - wyszeptał, przesuwając się bliżej do niej. - Mam koszmary od jakiegoś czasu.
- Jak długo? - spytała od razu, a na jej twarzy pojawił się niepokój.
- Oh, nie wiem. Kilka tygodni – wzruszył ramionami. - One są... są krwawe.
- Chcesz o tym rozmawiać? - spytała ostrożnie, przewróciła się na brzuch, ale głowę pozostawiając tak by była naprzeciwko jego, więc nadal mogła na niego patrzeć. Gdy nie odpowiadał wyciągnęła rękę i dotknęła jego policzka drżącymi palcami. Harry przymknął oczy i chłonąc jej delikatny dotyk.
- Te sny są o mnie wyrywającym twoje serce... dosłownie – powiedział wstydząc się za siebie. Dłoń Lux pozostała na jego policzku zaskakując go. Myślał, że zabierze rękę od razu i będzie wystraszona, ale kiedy spojrzał na nią wyglądała spokojnie.
- Myślisz, że to coś znaczy? - jej palce rozpoczęły wędrówkę wzdłuż jego kości policzkowych.
- Sądzę, że to znaczy, że wyrwę ci serce. Nie dosłownie, ale wiesz o co chodzi... - Lux przytaknęła wiedząc co próbuje powiedzieć.
- Więc nie rób tego. - Harry zamrugał, znowu go zaskoczyła.
- Um,co?
- Nie wyrywaj mi serca – wyszeptała. - Nie rań mnie.
- Ja... próbuję... - Harry plątał się w słowach próbując mówić. - Nie... nie chcę tego.
- Wiem, że nie chcesz – przytaknęła i przesunęła bliżej niego, tak blisko, że chłopak mógł czuć jej oddech na jego twarzy, a ona mogła wyczuć jego zapach. - Kto cię zranił? - spytała, jej głos w ciemności przypominał raczej szept.
Harry był zaskoczony tym pytaniem, ale jakaś część niego czekała na nie od bardzo długiego czasu. Wiedział, że nie może być zimny i zdystansowany bez zaciekawienia innych dlaczego.
- Ja... - Przerwał, - nie... nie chcę o tym rozmawiać, Lux. - Dziewczyna potrząsnęła głową, ale nie była zaskoczona tą odpowiedzią.
- Nie jesteś tym typem chłopaka, który pozwala się zrozumieć innym, huh? - wyszeptała obserwując loczki, które opadały na jego czoło, jakby chcąc by ktoś je dotknął.
- Byłem – odszepnął, - wierzyłem wszystkim zanim nie dali mi powodu by to zmienić. Teraz nie mogę ufać nikomu... Szczególnie ludziom, których dopiero co spotykałem...
- Więc to jest powód przez który wściekasz się za każdym razem, gdy rozmawia z... którymkolwiek z twoich przyjaciół? - zachichotała. - Myślałam, że to była zazdrość, ale zgaduję, że po prostu nie ufałeś mi wobec twoich przyjaciół, tak?
Harry patrzył na jej usta gdy mówiła, potem wrócił do jej oczu.
- Nie... nie, to była zazdrość... - jej oczy zamknęły się, usta delikatnie się otworzyły, gdy myślała o tym co powiedział Harry. Więc dołożył jej. - Nie mogę znieść myśli o tym, że ktokolwiek inny mógłby cię dotykać lub całować, lub rozbawiać. Ja... Nie mogę znieść myśli o dzieleniu się tobą. Wiem, że to jest złe, ale od kiedy... W porządku, od kiedy spotkaliśmy się i zostałaś moją podopieczną, czułem... że jesteś moja – zawiesił głos potrząsając głową. - Ale to nie jest tylko to. Czułem jakbym był twój.
- To.. - jej głos załamał się. – to tak?
- W pewien sposób... tak – westchnął przymykając oczy. - Ale nie jestem w stanie być z kimkolwiek w czymkolwiek.
- Tak, zauważyłam – zmarszczyła brwi. - Sposób w jaki mnie przyciągałeś i odrzucałeś... Tak, to pozwoliło mi się zorientować, że nie chcesz niczego ze mną.
- To nie tak, że nie chcę tego, po prostu nie mogę. Nie jestem... wystarczająco dobry. Nie mogę być dobry dla ciebie. Próbowałem i to nie działa. Czuję się bardziej komfortowo, gdy się kłócimy niż, gdy jesteśmy tak jak teraz – obrócił się na plecy wzdychając ciężko.
Lux była cicho przez długi czas, jej myśli przelatywały przez głowę nie mogąc się poukładać. Próbowała się uspokoić, ale czuła, że to nie możliwe po usłyszeniu tych wszystkich rzeczy. Wiedziała również, że ma kilka opcji:
1. Kłócić się z nim, że jest wystarczająco dobry;
2. Pocałować go;
3. Odrzucić swoje uczucia i sprawić by czuł się komfortowo.
Czuła dziwne uczucie w żołądku, brała głębokie oddechy i obróciła się by spojrzeć na niego.
- Więc dlaczego w ogóle jesteś w moim pokoju? Nigdy nie prosiłam cię być tu przychodził i szczerze mówiąc, nie chcę cię tutaj. Mógłbyś... wyjść? - powiedziała cicho, czując jak jej całe ciało staje się zimne, gdy mówi słowa dokładnie przeciwstawne do tego co chciała powiedzieć. Ale... on czuje się komfortowo, gdy walczą, więc nie ma znaczenia co chciała powiedzieć lub zrobić. Harry miał znaczenie, jego uczucia i jego szczęście... To wszystko, co dla niej się liczy.
Chłopak patrzył w jej przymrużone oczy zaskoczony tym, co powiedziała, ale wtedy w jego głowie przeskoczyły odpowiednie trybiki i zorientował się, że robi to dla nie go.
- Zasadniczo nie chce tu być – powiedział wychodząc z ciepła, gdzie czuł tylko Lux, czuł, że całe jego ciało jest tak zimne jak jej. Jego serce jeszcze bardziej zamarzło.
- Wiesz, miałeś rację... - zaczęła, wiedziała, że będzie tego żałować, ale kontynuowała chcąc zobaczyć czy go to załamie czy nie. - Nie jesteś wystarczająco dobry.
Zatrzymał się przy drzwiach z ręką na klamce nie mogąc uwierzyć, że powiedziała to. Czuł swoje serce w żołądku, a jego palce zaciśnięte były do białości. Powoli obrócił się do niej, jego oczy pociemniały, gdy Lux obserwowała go. Jej oczy były niewidzące, zimne, martwe. Wyglądała jakby dopiero co straciła kogoś lub coś, bardzo ważnego dla niej i w pewien sposób tak było. Poddała się właśnie tak jak on tego chciał, tak jak wiedział, że może. Tylko nie spodziewał się, że tak bardzo będzie go to bolało.
Otworzył drzwi i odezwał się po raz ostatni zanim zniknął z jej pokoju.
- Gratulacje Lux. Teraz jesteś tak zimna i złamana jak ja.
Cichy dźwięk opuścił jego usta, coś jak pisk lub kwilenie/skomlenie.
- Lux... - dotknął ją i wtedy to zobaczył. Krew na całych jego dłoniach. Ciepła, lepka, czerwona krew i właśnie tymi dłońmi przewrócił jej twarz, żeby ją zobaczyć.
W miejscu, w którym powinno być serce widniała dziura, a po policzkach spływały połyskujące łzy.
Harry poczuł jak jego żołądek się wywraca, gdy jego wzrok kieruje się w jej stronę i zanim mógł się odsunąć w szoku, jej oczy otworzyły się i spojrzała prosto na niego, jej usta uformowały się w jedno pytanie.
- Co ty mi zrobiłeś?
- NIE! - zerwał się z łóżka z silnym uczuciem w jego klatce piersiowej, które rosło i malało, rosło i malało. Rozejrzał się wokół orientując się, że znajduje się w domu X-Factora, a Louis spał na łóżku obok.
- Kurwa. - Wymamrotał, przebiegając dłonią przez jego i tak już rozczochrane włosy i spojrzał na zegarek.
6:04 – i tak to był czas, żeby wstać dla niego.
To był poranek w dniu wystąpień na żywo i Harry w nocy postanowił, że przyjdzie do Lux zanim ukryje się w łazience na cały poranek, bo spodziewał się, że będzie próbować.
Zszedł z łóżka w swoich piżamowych spodniach, nie zamierzając ubierać jakichkolwiek ubrań, tylko szybko wyszczotkował zęby zanim ruszył do pokoju Lux i Sary. Bez pukania otworzył sobie drzwi widząc ciemne pomieszczenie oświetlone tylko trochę przez łagodne słoneczne światło. Wszedł cicho, podszedł do łóżka Lux lawirując pomiędzy butami i ubraniami leżącymi na ziemi.
Odsunął kołdrę, kładąc się pod nią i zajmując wolną część łóżka. Obrócił twarz w stronę jej śpiącego ciała. Lux oddychała powoli, jej usta były delikatnie otwarte, jej dłoń znajdowała się pod policzkiem, a włosy na twarzy. Harry odgarnął je za jej ucho i uśmiechnął się.
Jego ostatnie koszmary ciągle go nawiedzały sprawiały, że chciał przycisnąć dłoń do jej klatki piersiowej by upewnić się, że serce nadal jest w jej piersi, bije mocno i silnie.
Więc to zrobił.
Jego ręka znajdująca się pod kołdrą najpierw dotknęła jej lewego ramienia, jego oddech stał się bardziej przerywany, gdy przesunął dłonią po delikatnym materiale koszulki, przesuwając ją niżej.
Jej oczy otworzyły się powoli, oddech uwiązł w gardle, gdy zobaczyła Harry'ego naprzeciw, jego z dłonią przyciśniętą do jej klatki piersiowej, i jego przymknięte oczy. Wyglądał jakby... jakby słuchał bicia jej serca.
- Cześć – wyszeptała obserwując jak jego rzęsy trzepoczą, a oczy rozszerzają odrobinę kiedy zauważa, że Lux się obudziła.
- Cześć – wymamrotał w odpowiedzi, nie zdejmując ręki. - Ja tylko słuchałem bicia twojego serca.
- Oh – Lux przytaknęła jakby to była normalna rzecz. – Wszystko z nim w porządku?
- Tak – potwierdził, a w jego głosie było słychać coś na kształt ulgi. - Tak, jest silne.
- Harry... - dziewczyna wymamrotała powoli.- To trochę przerażające. - Chłopak zabrał natychmiast dłoń.
- Racja, przepraszam.
- Um – Lux nerwowo potrząsnęła głową, - dlaczego jesteś w moim łóżku?
Myślał o powiedzeniu prawdy, ale wyglądała na tak wypoczętą i jeszcze zaspaną, że nie chciał jej przypominać o dzisiejszych występach na żywo i przy okazji wystraszyć jej. Więc powiedział tylko część prawdy.
- Miałem koszmar... - wyszeptał, przesuwając się bliżej do niej. - Mam koszmary od jakiegoś czasu.
- Jak długo? - spytała od razu, a na jej twarzy pojawił się niepokój.
- Oh, nie wiem. Kilka tygodni – wzruszył ramionami. - One są... są krwawe.
- Chcesz o tym rozmawiać? - spytała ostrożnie, przewróciła się na brzuch, ale głowę pozostawiając tak by była naprzeciwko jego, więc nadal mogła na niego patrzeć. Gdy nie odpowiadał wyciągnęła rękę i dotknęła jego policzka drżącymi palcami. Harry przymknął oczy i chłonąc jej delikatny dotyk.
- Te sny są o mnie wyrywającym twoje serce... dosłownie – powiedział wstydząc się za siebie. Dłoń Lux pozostała na jego policzku zaskakując go. Myślał, że zabierze rękę od razu i będzie wystraszona, ale kiedy spojrzał na nią wyglądała spokojnie.
- Myślisz, że to coś znaczy? - jej palce rozpoczęły wędrówkę wzdłuż jego kości policzkowych.
- Sądzę, że to znaczy, że wyrwę ci serce. Nie dosłownie, ale wiesz o co chodzi... - Lux przytaknęła wiedząc co próbuje powiedzieć.
- Więc nie rób tego. - Harry zamrugał, znowu go zaskoczyła.
- Um,co?
- Nie wyrywaj mi serca – wyszeptała. - Nie rań mnie.
- Ja... próbuję... - Harry plątał się w słowach próbując mówić. - Nie... nie chcę tego.
- Wiem, że nie chcesz – przytaknęła i przesunęła bliżej niego, tak blisko, że chłopak mógł czuć jej oddech na jego twarzy, a ona mogła wyczuć jego zapach. - Kto cię zranił? - spytała, jej głos w ciemności przypominał raczej szept.
Harry był zaskoczony tym pytaniem, ale jakaś część niego czekała na nie od bardzo długiego czasu. Wiedział, że nie może być zimny i zdystansowany bez zaciekawienia innych dlaczego.
- Ja... - Przerwał, - nie... nie chcę o tym rozmawiać, Lux. - Dziewczyna potrząsnęła głową, ale nie była zaskoczona tą odpowiedzią.
- Nie jesteś tym typem chłopaka, który pozwala się zrozumieć innym, huh? - wyszeptała obserwując loczki, które opadały na jego czoło, jakby chcąc by ktoś je dotknął.
- Byłem – odszepnął, - wierzyłem wszystkim zanim nie dali mi powodu by to zmienić. Teraz nie mogę ufać nikomu... Szczególnie ludziom, których dopiero co spotykałem...
- Więc to jest powód przez który wściekasz się za każdym razem, gdy rozmawia z... którymkolwiek z twoich przyjaciół? - zachichotała. - Myślałam, że to była zazdrość, ale zgaduję, że po prostu nie ufałeś mi wobec twoich przyjaciół, tak?
Harry patrzył na jej usta gdy mówiła, potem wrócił do jej oczu.
- Nie... nie, to była zazdrość... - jej oczy zamknęły się, usta delikatnie się otworzyły, gdy myślała o tym co powiedział Harry. Więc dołożył jej. - Nie mogę znieść myśli o tym, że ktokolwiek inny mógłby cię dotykać lub całować, lub rozbawiać. Ja... Nie mogę znieść myśli o dzieleniu się tobą. Wiem, że to jest złe, ale od kiedy... W porządku, od kiedy spotkaliśmy się i zostałaś moją podopieczną, czułem... że jesteś moja – zawiesił głos potrząsając głową. - Ale to nie jest tylko to. Czułem jakbym był twój.
- To.. - jej głos załamał się. – to tak?
- W pewien sposób... tak – westchnął przymykając oczy. - Ale nie jestem w stanie być z kimkolwiek w czymkolwiek.
- Tak, zauważyłam – zmarszczyła brwi. - Sposób w jaki mnie przyciągałeś i odrzucałeś... Tak, to pozwoliło mi się zorientować, że nie chcesz niczego ze mną.
- To nie tak, że nie chcę tego, po prostu nie mogę. Nie jestem... wystarczająco dobry. Nie mogę być dobry dla ciebie. Próbowałem i to nie działa. Czuję się bardziej komfortowo, gdy się kłócimy niż, gdy jesteśmy tak jak teraz – obrócił się na plecy wzdychając ciężko.
Lux była cicho przez długi czas, jej myśli przelatywały przez głowę nie mogąc się poukładać. Próbowała się uspokoić, ale czuła, że to nie możliwe po usłyszeniu tych wszystkich rzeczy. Wiedziała również, że ma kilka opcji:
1. Kłócić się z nim, że jest wystarczająco dobry;
2. Pocałować go;
3. Odrzucić swoje uczucia i sprawić by czuł się komfortowo.
Czuła dziwne uczucie w żołądku, brała głębokie oddechy i obróciła się by spojrzeć na niego.
- Więc dlaczego w ogóle jesteś w moim pokoju? Nigdy nie prosiłam cię być tu przychodził i szczerze mówiąc, nie chcę cię tutaj. Mógłbyś... wyjść? - powiedziała cicho, czując jak jej całe ciało staje się zimne, gdy mówi słowa dokładnie przeciwstawne do tego co chciała powiedzieć. Ale... on czuje się komfortowo, gdy walczą, więc nie ma znaczenia co chciała powiedzieć lub zrobić. Harry miał znaczenie, jego uczucia i jego szczęście... To wszystko, co dla niej się liczy.
Chłopak patrzył w jej przymrużone oczy zaskoczony tym, co powiedziała, ale wtedy w jego głowie przeskoczyły odpowiednie trybiki i zorientował się, że robi to dla nie go.
- Zasadniczo nie chce tu być – powiedział wychodząc z ciepła, gdzie czuł tylko Lux, czuł, że całe jego ciało jest tak zimne jak jej. Jego serce jeszcze bardziej zamarzło.
- Wiesz, miałeś rację... - zaczęła, wiedziała, że będzie tego żałować, ale kontynuowała chcąc zobaczyć czy go to załamie czy nie. - Nie jesteś wystarczająco dobry.
Zatrzymał się przy drzwiach z ręką na klamce nie mogąc uwierzyć, że powiedziała to. Czuł swoje serce w żołądku, a jego palce zaciśnięte były do białości. Powoli obrócił się do niej, jego oczy pociemniały, gdy Lux obserwowała go. Jej oczy były niewidzące, zimne, martwe. Wyglądała jakby dopiero co straciła kogoś lub coś, bardzo ważnego dla niej i w pewien sposób tak było. Poddała się właśnie tak jak on tego chciał, tak jak wiedział, że może. Tylko nie spodziewał się, że tak bardzo będzie go to bolało.
Otworzył drzwi i odezwał się po raz ostatni zanim zniknął z jej pokoju.
- Gratulacje Lux. Teraz jesteś tak zimna i złamana jak ja.
Od tłumaczki: więc co dalej będzie z naszym Lurry? ;-; i szczerz mówiąc te sny Harry'ego są odrobinę straszne. nie obraziłabym sie jakbyście zaczęli komentować tutaj czy na twitterze z hashtagiem #DarkSidePL
To z pewnością motywowałoby mnie do tłumaczenia, bo tak to cisza.
Kolejny niedługo, mam nadzieję.
To z pewnością motywowałoby mnie do tłumaczenia, bo tak to cisza.
Kolejny niedługo, mam nadzieję.
Ale oni są skomplikowani XD
OdpowiedzUsuńczekam na nn